„Galicyjskie żywoty” to zbiór esejów historycznych, literackich i podróżniczych. Wszystkie one dotyczą twórczości, ale również miejsc bliskich takim ludziom, jak Paul Celan (Czerniowce), Joseph Roth (Brody), Joseph Conrad (Berdyczów), Jerzy Stempowski (Szebutyńce). W książce autor opisuje nie tylko ich losy, ale również wieloetniczną i skomplikowaną historię obszarów, na których się urodzili, jak również dzisiejszy charakter tych ukraińskich miast i miasteczek.
Eseje składają się na jedną opowieść wpisaną w historię, przestrzenie i różne ludzkie losy. Dawid Szkoła opisuje zatem miejsca, które już nie istnieją, życie pisarzy, a czasem też bohaterów ich książek, postaci historycznych, ale również dzisiejszą rzeczywistość Ukrainy. Skupia się także na zwykłych ludziach, tych bezimiennych bohaterach historii, na którą nie mieli wpływu, a jej skutki dotykały ich najbardziej. Dużą uwagę zwraca również na los wschodnioeuropejskich Żydów, jak również całą wieloetniczną historię galicyjskich oraz podolskich miast i miasteczek.
Ta książka jest dla tych, co mają siłę, by iść za przewodnikami, którzy znają drogę przez ludzkie popioły. A Szkoła jest niczym latarnia w tej wszechogarniającej ciemności. Raz po raz oświetla miejsca, słowa, losy, twarze. Stara się. Ale przecież sam wie, że jest „ciemno, coraz ciemniej”.
„Galicyjskie żywoty” są owocem ciekawości, wrażliwości, fascynacji pisarskich, wiedzy literackiej i tej domyślanej na własną rękę, płynącej z przekonania, że człowiek jest mnogi, lecz człowieczeństwo jest jedno. To książka powstała z miłości do ludzi i miejsc, które coś utraciły. A przecież wszyscy coś utraciliśmy, wszystkiemu czegoś brakuje.
„Galicyjskie żywoty. Opowieści o stracie doli i pograniczu” rozpoczyna cytat z Jehudy Amichaja: „[…] Chcę całkiem / Pomieszać Księgi”. Skąd decyzja, by książkę rozpocząć właśnie tym cytatem? Czy księgi wspomnianych w esejach pisarzy „mieszają się” w Galicji Wschodniej?
Pomysł był taki, że – po pierwsze – chciałem pomieszać różne gatunki: esej, esej podróżny, reportaż, tekst krytycznoliteracki i tak dalej, a ponadto historię, literaturę, opisy miejsc i własne przeżycia w jedną całość. Po drugie, chciałem właśnie pomieszać twórczość autorów, których na pierwszy rzut oka bardzo wiele dzieliło poza miejscem urodzenia i pewną wrażliwością na inność. Dlatego wybrałem poetę, eseistę i powieściopisarzy – autorów kanonicznych powieści w nowych ojczyznach, które sobie wybrali.